
Mój mąż, mój anioł
Wydanie I
ISBN: 978-837386-734-5
Cena: 23.00 zł
Wydanie II wzbogacone zostało o nasze przeżycia emocjonalne dotyczące naszych córek. Przedstawia nie tylko zbiór metod, z jakich w czasie terapii korzystaliśmy, ale również naszą codzienność. Nasze wspólne zmaganie się z chorobą – glejakiem, jak i moje rozterki i cierpienie spowodowane koniecznością podziału pomiędzy poświęceniem mężowi, a uwagą dawaną dzieciom.
FRAGMENT
styczeń 2010
Jak już wcześniej wspomniałam, wielu naszych przyjaciół i znajomych
pomagało nam na wszelkie sposoby. Jedna z moich koleżanek zakupiła
dla nas książkę pt. „Radykalne wybaczanie”, autorstwa Colina
C. Tippinga. Wyjaśniła wcześnie, że słyszała o skutecznej metodzie,
dzięki której nieuleczalnie chorzy, odzyskiwali zdrowie, równowagę
i spokój ducha. Lekturę przeczytałam w kilka dni i postanowiłam
wziąć się do pracy z polecanym arkuszem wybaczania. W miarę jak
uwalniałam emocje związane z niemożliwością przebaczenia, pojawiały
się pytania, ale i chęć uczestniczenia w warsztatach poświęconych
temu tematowi.
– Co ty tak czytasz? Nie masz dziś dla mnie czasu – usłyszałam od
męża wyrzut.
– To niesamowite – powiedziałam pełna ekscytacji. – Wiedziałeś,
że wybaczanie odczuwanych krzywd ma dużą moc i leczy?
Ameryki nie odkryłam, czytając o wybaczaniu, jednak postanowiłam
tymi słowami wzbudzić w mężu ciekawość.
– Chcesz mi coś wybaczyć? – zapytał z przekąsem i jednocześnie
humorem.
– Taaa, wybaczymy sobie i się uzdrowimy.
Bardzo spłyciłam temat, chcąc przedłużyć tę lekką i pełną swobody
chwilę.
– Dziewczyny! – zawołał córki i dodał: – Jedziemy z mamą na
wakacje.
– Dziś? – zapytała młodsza córka.
– Nie… jutro. Ale… najpierw… was złapię!!
Ganiali się razem po pokoju, a ja ze szczęściem i radością w sercu
przyglądałam się, chcą uwiecznić ten moment na trudne i pełne
pustki dni. Byłam szczęśliwa, że udało mi się również w moim mężu
wzbudzić chęć przepracowania i przetransformowania swoich negatywnych
emocji. Z łatwością znalazłam w internecie instruktorkę tej
dziedziny, która po rozmowie zaproponowała wizytę w naszym domu
w celu przybliżenia tej tematyki. Do spotkania doszło również 13 dnia
miesiąca, tym razem stycznia2010 roku. Byłam pod wrażeniem profesjonalizmu
instruktorki oraz jej podejścia do mojego męża, który zawsze
był osobą niechętnie mówiącą o swoich uczuciach. Delikatność,
spokój i metody, którymi posługiwała się kobieta, sprawiły, że mąż
stopniowo się przed nią otwierał. Po jej wizycie nie miałam żadnych
wątpliwości, że jest osobą, która mogłaby dla nas poprowadzić warsztaty.
Wzięliśmy w nich udział pod koniec stycznia 2010 roku.