Kilka lat temu, usiłując w chorobie nowotworowej, zatrzymać mego męża przy życiu, usłyszałam na warsztatach Gilberta Renaud cytat:
Żyjesz tak długo, dopóki masz cel.
Dotarło do mnie wówczas, że chyba nigdy, jasno i konkretnie nie określiłam mojego celu życiowego. Ówczesny cel – walka o zdrowie mego męża, był raczej celem terminowym. Zadałam sobie pytanie: Co dalej, kiedy go osiągnę?
Co mówią statystyki?
Czy wiedzieliście, że aż 94% wśród badanych posiada cel? Wyniki te dotyczą odpowiedzi wśród najmłodszych badanych. Za to tylko 46% wśród starszej grupy, odpowiedziało twierdząco na pytanie o cel. Ujawniono również zależność posiadanego celu od wieku. Z wykształceniem podstawowym 55% respondentów ma cel, z wykształceniem wyższym natomiast aż 89%.
Moje doświadczenie
Cele, jakie do tej pory posiadałam były krótkodystansowe. Upragnione zakończenie roku szkolnego, to ważny cel po trudzie. Rodzinny wyjazd na wakacje, powodzenie i sukces w projektach czy zdanie egzaminów były celami „z dnia na dzień” można rzec. Miałam poczucie, że te dążenia niewiele wnoszą w moje życie. Spełnieniu osiągnięć towarzyszyła bowiem krótka satysfakcja i radość.
Po powrocie ze szkolenia zakupiłam książkę Collina Tippinga – „Radykalna manifestacja marzeń”.
Tam po raz pierwszy zagłębiłam się w celowość działań, w określenie ich i wytrwałość. Chodziłam z tym tematem pytając Boga o mój cel życiowy. Zadając pytania otrzymałam odpowiedzi, które przychodziły w różnych formach. Od delikatnego głosu podczas medytacji, poprzez sny, aż do zewnętrznych doświadczeń, trudnych doświadczeń, pokazujących mi, co w nich jest dla mnie najważniejsze. Niekiedy, klucz do odpowiedzi trzymała bliska osoba – powiedziałabym, że najczęściej tak jest.
Żeby zacząć realizować cel, najpierw trzeba go zauważyć, a następnie dążyć do niego.
Realizacja celu, czy oczekiwań bliskich?
Czasem nie zdajemy sobie sprawy z tego, że realizujemy czyjś „cel” – oczekiwania. Nauczając katechezy 20 lat, nie zastanawiałam się nad tym, czy to moja droga. Dopiero cykl wydarzeń, które rozpoczęła choroba męża uświadomiły mi, że tak naprawdę realizowałam wówczas czyjeś pragnienia i niespełnione ambicje.
Jak rozpoznać swój życiowy cel?
Realizacja swego celu daje poczucie spokoju, spełnienia i radości. Kiedy zagłębiamy się w jego realizację, możemy się czuć jak na „haju”. To nas uwzniośla i dodaje skrzydeł. Idziemy do przodu jak burza. Nie patrzymy na innych, na ograniczenia. Mamy wiarę i pewność, że każdego dnia, swymi działaniami przybliżamy się do mety.
Zauważenie celu przypomina szczyt góry, który z daleka jest możliwy do osiągnięcia, niedaleki w czasie, a droga nie wydaje się tak zawiła.
Zapraszam Cię do tej metafory TUTAJ.
Dopiero przechodząc przez kolejne etapy możemy doświadczać zmęczenia, zniechęcenia, a wiara i pewność znikają. Warto wówczas powrócić do tych uczuć i emocji wywołanych odkryciem „szczytu”, odnaleźć w sobie pewność. Czasem dobrze jest odwrócić się i rozejrzeć dookoła. Nabrać dystansu i zaczerpnąć powietrza. Trzeba odpocząć i zasilić nową dawką energii, by odnaleźć w sobie wytrwałość. „Pauzy” te, pozwalają nam utwierdzić się i upewnić, że obrana droga do szczytu jest tą właściwą i opłacalną.
Ja również wiele działań porzuciłam przez moje sabotujące myśli i przekonania.
Warto zatem wypunktować sobie wszystkie zalety jakie osiągniemy po zakończonym kursie, szkole itp. Warto zadać pytanie: „co byłoby, gdybym była/był tak dobry, jak instruktor, nauczyciel, wykładowca.
Zauważyć wszysko, co wiąże się z tym, że jesteśmy najlepsi, w dziedzinie, w którą inwestujemy. Czasem to będą korzyści finansowe innym razem duchowe, czy zawodowa satysfakcja.

„Kiedy odnajdziesz cel zgodny z planem twej duszy – odnajdziesz spokój serca”
Do momentu, w którym przyszło zrozumienie miałam mnóstwo celów. Te krótkie osiągałam jeden po drugim, lecz satysfakcja i spełnienie przychodziły na moment. Po realizacji pozostawała pustka i smutek, że coś się skończyło.
Pewnego dnia, po śmierci męża, udałam się na spacer do lasu. Usiadłam na łące i w pewnym momencie przyszło olśnienie.
„Znajdź cel duszy”. Ona przychodzi na świat, by rozwijać się, a rozwija poprzez doświadczenia, w których uczestniczymy. „Kiedy odnajdziesz cel, z jakim przyszła twa dusza na ziemię, odnajdziesz spokój serca.”
Moja dusza od dzieciństwa rwała się do książek, do malowania, pisania i czytania bajek. To doświadczenie chce realizować na ziemi, to zadanie jest jednocześnie celem, który daje mi tę radość i satysfakcję, o której pisałam powyżej.
Jak więc odnaleźć cel swego życia?
- Jedną z podpowiedzi jest japońska filozofia życia IKIGAI. Dosłownie oznacza POWÓD DO ŻYCIA. Znaleźć swoje IKIGAI znaczy tyle co znaleźć powód, by życie przynosiło radość.
- Zadaj sobie pytanie: Co lubię robić wtedy, gdy nie pracuję? W jaki sposób lubię spędzać czas i z kim?
- Wypisz wszystkie osoby, które cię inspirują i wciąż wracasz do nich.
- Wypisz również osoby, którym zazdrościsz. W zazdrości ukryte są cenne odpowiedzi.
- Jakim działaniom jesteś wierna/wierny?
- Do jakich zajęć z dzieciństwa wracasz?
- Wypisz wszystkie pozytywne cechy, jakie przyczyniają się do twego rozwoju, wszystkie atuty i zalety.
- Co cię męczy i odbiera energię? Czasem okazuje się, że to właśnie praca, która nie jest tą wymarzoną.
- Możesz wypisać wszystkie najważniejsze wydarzenia z życia i podkreślić te, które dawały ci energię i siłę.
- W jakiej dziedzinie czujesz się kompetentny i uważasz się za specjalistę?
Zachęcam cię do poświęcenia jednego dnia na jedno pytanie, zagadnienie. Ważne, by nie podchodzić do zadania na zasadzie: napisałam, odhaczyłam i teraz wiem. Zadaj sobie pytanie, pozwól na szczerą odpowiedź i zostań z nią przez jeden dzień. Sprowokujesz duszę do poruszenia i dasz sygnał, że jesteś gotów na wysłuchanie jej, by odnaleźć upragniony cel.
Cel – życie
Można dążyć do poszukiwania celu. Można go odnaleźć i spełniać.
Pamiętajmy jednak, że naszym NAJWAŻNIEJSZYM CELEM JEST RADOŚĆ ŻYCIA.